Transmisja online

Msze św.

W NIEDZIELE

w kościele - 7.00, 10.30, 12.00, 18.00
w kaplicy - 9.00

W TYGODNIU

codziennie - 7.00 i 18.00

Twoja Biblia

Wywiad Józefa Heczki z przedstawicielem Rady Ekonomicznej parafii Opatrzności Bożej w Jaworzu - Panem Mirosławem Witkowskim 

Ja: Mirosławie mam takie nieodparte wrażenie, zresztą nie tylko ja, że w sprawie remontu naszego kościoła parafialnego nic się nie dzieje. Kostka wokół kościoła rozebrana, filary w środku skute, kopuła w nawie głównej zasłonięta choć coś tam się ciągle tłucze, obraz w ołtarza głównym zniknął, a w jego miejsce powieszona jakaś fototapeta….co się dzieje, że się nic nie dzieje?!

Mirek: Bogu niech będą dzięki, że pytasz i wyrażasz zainteresowanie. Może masz trochę racji, że na pierwszy rzut oka wygląda to tak, jakby nic się nie działo, ale Józefie tak naprawdę, to tylko twoje złudzenie. Dzieje się i to bardzo dużo się dzieje, choć może Ci się wydawać, że nic się nie dzieje. Szkoda tylko, że nie dostrzegasz tego co zostało już zrobione. Przepraszam, ale w Twoim pytaniu jest bardzo wiele niepotrzebnego sarkazmu i niestety muszę to przyznać, Twoje spojrzenie jest bardzo krzywdzące i niesprawiedliwe. Czy naprawdę nie dostrzegasz tego, co już zostało wykonane? Nie zauważyłeś nowego dachu pokrytego miedzią, nowej i pięknej elewacji kościoła wraz z nowym oszkleniem okien oraz zainstalowanego oświetlenia? Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak wiele wysiłku kosztowało wykonanie tych wszystkich prac, jak wiele osób było zaangażowanych w ten projekt? Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak wielkie koszty poniosła parafia i osoby które bezpośrednio zaangażowały się w ten remont, osoby które bardzo prosiły, aby pozostać anonimowymi? Mówisz, że nic się nie dzieje…? A czy pamiętasz, że przez pandemię wstrzymane zostały wszelkie prace, firmy nie działały i nastąpił wielki kryzys również w branży budowlanej? Zapewniam Cię, że w ten projekt było i jest zaangażowanych bardzo wiele osób, których na co dzień nie widzisz, ale które wykonały do tej pory gigantyczną pracę. Muszę Ci to powiedzieć: nawet nie zdajesz sobie sprawy z ofiarności tak wielu osób, którym leży na sercu nasza świątynia, którą postrzegają przede wszystkim jako miejsce przebywania Boga. Niestety Józefie muszę to powtórzyć, Twoja ocena zawarta w pytaniu na początku jest bardzo niesprawiedliwa i krzywdząca. Chciałbym jednak do tego się odnieść i pozwól, że na początku zadam Ci pytanie: czy budowałeś kiedyś dom?

Ja: Oczywiście, ale co to ma do rzeczy?

Mirek: Otóż ma i to bardzo dużo. Zapewne zanim zacząłeś budowę domu musiałeś najpierw zrobić projekt, wszystkie szczegóły uzgodnić nie tylko z architektem ale również, a może przede wszystkim z osobą najważniejszą, czyli żoną. Musiałeś również uzyskać uzgodnienia z wieloma instytucjami branżowymi, otrzymać warunki, spełnić szereg wymogów…

Ja: Dokładnie… na samą myśl o tych procedurach robi mi się słabo.

Mirek: Więc przyłóż to wszystko do remontu naszego kościoła i dodaj jeszcze jeden element, z którym zapewne nie miałeś do czynienia w czasie budowy, czyli wymogu i konieczności uzgadniania prac z Konserwatorem Zabytków. Jeśli nie bardzo wiesz o czym mówię, to wyobraź sobie, że budując dom musiałbyś wszystko konsultować z teściową i mieć jej zgodę na wszystkie prace, począwszy od rodzaju użytych materiałów, a na kolorach farb, rodzaju drzwi, okien, klamek i kontaktów w ścianach skończywszy. Ślubu z nią nie brałeś, ale wiesz, że z jej zdaniem powinieneś się liczyć :).

Ja: Oj ! Skoro tak, to powiem Ci szczerze, że do dzisiaj chyba bym nie skończył budowy (hahaha), ba nie wiem nawet, czy w ogóle bym zaczął.

Mirek: No właśnie, w tym tkwi cały problem, może nie cały, ale bardzo istotna jego część. Wyobraź sobie, że wszystkie wykonywane prace w kościele w najdrobniejszych szczegółach muszą być wcześniej zaprojektowane i uzgodnione z Konserwatorem Zabytków. Nawet wybór koloru ścian podlega nadzorowi konserwatorskiemu. Wyobraź sobie również, że wszystkie planowane prace muszą być poprzedzone wieloma konsultacjami z architektami, spotkaniami oraz dyskusją, bardzo często burzliwą, ponieważ nie zawsze wizja projektanta oraz inwestora, pomimo najszczerszych chęci jest spójna z wizją konserwatora oraz stawianymi przez niego wymogami. I broń Panie Boże nie można mieć o to pretensji do konserwatora, ponieważ jemu, podobnie jak i nam zależy na osiągnięciu najlepszego efektu. Niestety proces uzgadniania projektu trwa bardzo długo, ale jest on konieczny dla wypracowania wspólnego stanowiska. Spotkania z konserwatorem są bardzo cenne dla nas, ponieważ pozwalają nam spojrzeć szerzej na remont naszej świątyni, również z punktu widzenia uwarunkowań historycznych oraz kulturowych. I najważniejsza uwaga: aktualnie proces projektu i uzgodnień z konserwatorem jest na finiszu, a niektóre prace już są realizowane, zgodnie z pozwoleniem  Konserwatora Zabytków.

Ja: Mógłbyś mi zatem powiedzieć, co zostało do tej pory zrobione i jakie są najbliższe plany, ale proszę nie mów mi już o projektach tylko o konkretach.

Mirek: Proszę bardzo: Po pierwsze, kopuła w nawie głównej jest w trakcie remontu i w najbliższych dniach ta część prac będzie zakończona. Nie jest jeszcze odkryta, ponieważ będą wykonywane prace budowlane w kościele, które w przypadku braku zabezpieczenia mogą spowodować jej zabrudzenie oraz uszkodzenie. Obraz z nawy głównej, o którym mówisz nie zniknął, ale został przekazany do renowacji i wybacz, ale pośpiech przy wykonywanych pracach konserwatorskich takiego obrazu nie jest wskazany. Kostka brukowa wokół kościoła o której wspominasz, została rozebrana w związku z pracami osuszania ścian, wykonania izolacji pionowej fundamentów kościoła oraz położenia nowej elewacji kościoła. Uprzedzam Twoje pytanie: nie, nie można jej ponownie ułożyć w tym samym miejscu, ponieważ w tym miejscu ma być inna kostka brukowa (oczywiście uzgodniona z konserwatorem), a nas nie stać na to, żeby raz kłaść kostkę, innym razem ją zdejmować, aby następnie ponownie ją ułożyć. Po drugie pamiętaj, że nasz kościół jest wpisany do rejestru zabytków i w związku z tym wszystkie prace powinny być zgodne z uwarunkowaniami historycznymi, tak aby zachować formę i pierwotny zamysł budowniczych naszej świątyni oraz uwzględnić kontekst kulturowy oraz regionalny. Absolutnie więc nie można traktować Konserwatora Zabytków jako hamulcowego procesu inwestycyjnego, ale raczej jako osobę zatroskaną o to, aby efekt był… jak to się mówi „łał”!

Ja: Wszystko to takie skomplikowane, ale czy mógłbyś mi w takim razie w skrócie przedstawić jaki jest plan, jaka jest ścieżka dojścia do efektu finalnego i jaki ten efekt ma być?

Mirek: Józefie oczywiście. Zatem po kolei….

c.d.n.